niedziela, 6 czerwca 2021

Śladami Jacka

Wiadomo, wszystko co dobre, a w szczególności “mały urlop” zdecydowanie za szybko mijają. Niedziela, więc zgodnie z tradycją hop na siodełko jak najwcześniej - dzisiaj 06:15. Cała droga moja - ruch minimalny. Dzisiejszy cel wskazał mi Jacek w swojej niedawnej relacji na Fb. Jadę “dotknąć” klimatu Żuław Wiślanych. Z S7-ki zjeżdżam najszybciej jak tylko to możliwe czyli na węźle Gdańsk Wschód - od razu lepiej. Redukuję prędkość do spacerowych 50-60 km/h i jadę “matką wszystkich dróg” czyli dawną 7-ką. Powoli, dostojnie, niespiesznie - takich mogę używać określeń charakteryzujących bieżący styl jazdy. Nawet nie wypada odkręcać manetki. To są chwile na które czeka się całymi tygodniami.Nic innego nie gra roli, nic nie jest tak ważne jak moto, droga i wspaniały świat wokół mnie. Taka wczesna pora ma swój niezapomniany klimat - świeżość poranka, zapach łąk, dymu z palenisk, zagród ze zwierzętami … Bierzesz kolejny zakręt zza którego wyłania się za każdym razem inny widok. Jakże nie pasują do tego krajobrazu bryły nowych budynków. To nic, że dach skośny ale ta “nowoczesność” absolutnie nie komponuje się z mijanym krajobrazem. Czegoś cały czas brakuje. Czy to może brak wokół nowych domostw tych drzew olbrzymich, czy to kostka zamiast bruku …. Może ten skoszony trawnik zamiast kolorowej łąki na skraju kanału, pochylonej wierzby … Wystarczy się jednak rozejrzeć, a perełki dawnej świetności na pewno zobaczysz.