Parafrazując stare przysłowie - kto rano wstaje (szczególnie w niedzielę) ten z szerokiej drogi korzysta 😁. Godzina 06:05 już na siodełku, ruszam na wschód. Ledwo wyjechałem z bramy … prrrr, stoperów do uszu zapomniałem założyć. Normalnie ich nie używam, ale dzisiaj zamierzam pędzić "co cylindry z głowicy wyskoczą" jakieś 160 km, bo aż do Ostródy. Jadę główną drogą, bo chcę być jak najszybciej w okolicach i miejscach które mam na dzisiaj w planie.Stąd te stopery, bo łomot wiatru przy autostradowych prędkościach jest męczący i nie ma co ukrywać, nie stać mnie na dodatkowe sponiewieranie mojego już i tak lekko przechodzonego słuchu. Tankowanie w Ostródzie. Nareszcie można zjechać na boczne drogi. Jest około 08:00, początek cudownego letniego dnia i ostatni dzień mojego urlopu 😕 . Mam chyba dzisiaj bonus od losu - JEST PIĘKNIE. Niespiesznie dojeżdżam na Wzgórze Dylewskie - smakuję dosłownie każdy kilometr. Każdy wykręcony winkiel jest jak wisienka na torcie dzisiejszego wypadu. Piękne, ustronne miejsce z widokiem, który na długo zostanie w pamięci.
Wszystko świetnie przygotowane na przyjazd potencjalnych turystów, nawet TOI-ki w środku lasu świecą czystością. Tak, tak niby prozaiczna rzecz, a jakże cieszy …. Ruszam dalej. Tym razem Wujek Google nieco chyba się zagalopował, a ja jak dzieciak jechałem za jego komendami. Co prawda okazało się, że skrócił mi trasę o około 10-15 km, ale przeczołgał mnie i moje moto po takich leśnych wertepach, że chyba tylko partyzanci nimi się swego czasu chyłkiem przemieszczali. Nie jestem pewien, ale konstruktorzy od Hondy raczej nie projektowali mojego pojazdu jako terenowy …
Jestem w Glaznotach. I tutaj ciocia Unia sypnęła groszem i udało się przywrócić do dawnej świetności stary kolejowy wiadukt. Taki rodzynek w otaczającym krajobrazie. Można wejść po schodach na stary nasyp, przejść się 50 metrów po moście i … wrócić tą samą drogą … Nieważne. Istotne jest to, że udało się zachować ten zabytek infrastruktury technicznej tego regionu. Kierunek Szymbark i ruiny gotyckiego zamku kapituły pomezańskiej z XIV wieku. Przejeżdżam przez Iławę. Uważam, że to miasto powinno zdobyć palmę pierwszeństwa w naszym kraju w kategorii "liczba rond na tysiąc mieszkańców" - miejsce na podium gwarantowane. Szymbark. Zamek przez stulecia zmieniał kilkukrotnie właścicieli, był przebudowywany, aż w 1945 roku został spalony. Całe szczęście, że ruiny zamku zostały nie tylko zabezpieczone przed dalszą degradacją, ale także przed dostępem osób postronnych. Jest zatem szansa, że za jakiś czas ktoś zachwyci się tym miejscem i przywróci mu dawny blask. Potencjał ogromny, ale koszty gigantyczne … Nie traćmy nadziei. Czas wracać. Plan na dzisiaj zrealizowany. Przede mną kawał drogi. Nie pcham się na główne trasy, bo cały czas smakuję te moje wisienki z tortu dzisiejszego dnia.
Jestem w Glaznotach. I tutaj ciocia Unia sypnęła groszem i udało się przywrócić do dawnej świetności stary kolejowy wiadukt. Taki rodzynek w otaczającym krajobrazie. Można wejść po schodach na stary nasyp, przejść się 50 metrów po moście i … wrócić tą samą drogą … Nieważne. Istotne jest to, że udało się zachować ten zabytek infrastruktury technicznej tego regionu. Kierunek Szymbark i ruiny gotyckiego zamku kapituły pomezańskiej z XIV wieku. Przejeżdżam przez Iławę. Uważam, że to miasto powinno zdobyć palmę pierwszeństwa w naszym kraju w kategorii "liczba rond na tysiąc mieszkańców" - miejsce na podium gwarantowane. Szymbark. Zamek przez stulecia zmieniał kilkukrotnie właścicieli, był przebudowywany, aż w 1945 roku został spalony. Całe szczęście, że ruiny zamku zostały nie tylko zabezpieczone przed dalszą degradacją, ale także przed dostępem osób postronnych. Jest zatem szansa, że za jakiś czas ktoś zachwyci się tym miejscem i przywróci mu dawny blask. Potencjał ogromny, ale koszty gigantyczne … Nie traćmy nadziei. Czas wracać. Plan na dzisiaj zrealizowany. Przede mną kawał drogi. Nie pcham się na główne trasy, bo cały czas smakuję te moje wisienki z tortu dzisiejszego dnia.