sobota, 23 kwietnia 2022

North Cape .... prawie

Tytuł niestety nie zwiastuje wyprawy życia, ale przecież w każdym kraju jest przecież jakiś punkt najdalej wysunięty na północ i nie jest to ten najbardziej północny z północnych. Ten jeden jedyny jest raczej poza moim zasięgiem przynajmniej w dającej się przewidzieć przyszłości. Ducha jednak nie tracę 😀. Dzisiaj pierwszy wyjazd za opłotki - sezon wypadało rozpocząć z przytupem. Zatem hop na "północny przylądek" tylko tyle, że ten zdecydowanie bliższy - lokalny. Jest w Jastrzębiej Górze taki punkt - północny skraj Polski.



Przy dzisiejszej temperaturze słowo "północny" było jak najbardziej na miejscu. Oj zimno w łapki i nie tylko było, oj zimno. Nawet kasku nie zdejmowałem po zaparkowaniu. Dobrze, że wracając z plaży trzeba było wdrapać się po schodach na klif, dzięki czemu wydatek energetyczny znacząco poprawił moją średnią ciepłotę ciała. Przy okazji pierwszego wyjazdu pierwsze tankowanie do pełna … no cóż stówka to jest na styk, a bak do największych przecież nie należy - około 14 litrów …. Trudno, przyjemność z jazdy  kosztuje, najwyżej będzie bez kawki na trasie.