wtorek, 22 sierpnia 2023

SPN 2023

Gdzieś na przełomie czerwca i lipca Kolega rzucił hasło -a może by tak powtórzyć rowerowe „safari” po SPN ? Dla niewtajemniczonych SPN to Słowiński Park Narodowy SPN, a powtórka oznaczała dla mnie powrót na okoliczne szlaki rowerowe po ponad 20 latach. Ach jak ten czas leci - moja 10-cio letnia wtedy córka dzielnie zniosła trudy tamtego wypadu. A trzeba mieć na uwadze, że cały swój ekwipunek biwakowy wioziła na swoim rowerze bez przerzutek i dała radę. Dzisiaj ruszam  bez Agaty, ale „motor” tego wypadu ten sam jak wtedy - Tomek (mój imiennik) dowodzi i jedzie ze swoją córką. 

Skład miał być co prawda znacznie większy, ale jak to w życiu … Dobrze, że choć Wojtkowi udało się tak wszystko poukładać, że jedzie z nami. Dzisiaj przerzutki, tarczowe hamulce, nowoczesny lekki ekwipunek niezmiernie ułatwiają kręcenie kilometrów … jeno te 20 lat z okładem to jakoś tak nie pomagają mi w pokonywaniu zaplanowanych odcinków.  Co innego Tomek i Ania - harpagany. Idą jak przysłowiowa burza. Nie ma co się dziwić. W odróżnieniu ode mnie Oni cały czas na siodełku bez wsparcia energii z akumulatorów - tylko siła własnych mięśni i trening, trening, trening … Dali mi fory.  Nie ma co ukrywać - na kilka dni przed wycieczką przesiadłem się z siodełka motocyklowego na siodełko rowerowe to jedynym pozytywem było to, że  moja mniej szlachetna część ciała nie manifestowała swojej frustracji, a serducho nie wymagało wzywania pomocy lekarskiej. Poza tym tylko „krew, pot i łzy” :). Ale choćbym miał całą drogę taszczyć swój rower na plecach wraz z ekwipunkiem to  dla chwil w tak doborowym towarzystwie i takich okoliczności przyrody to i tak bym to zrobił.